wtorek, 19 listopada 2013

We wtorek mały biforek

Wraz z kolegą Gregiem udaliśmy się dziś (kalendarzowo wczoraj) w miasto świętować zwycięski remis w towarzyskim meczu o wszystko z Irlandczykami.
O Silent Disco w 55 nie będę pisał bo to bez sensu, napiszę za to o dwóch Corneliusach (pozdrowienia dla Bloody Beetroots) - bananowym i grerpfrutowym. Mój był bananowy, jako żem bananowy przecież i słodki, Greg wziął grejpfrut jako zgorzkniały starzec. Oba bardzo dobre, wypiliśmy na Żurawiej w jakże doborowym towarzystwie mijających nas stróżów prawa, którzy dziś okazali się bardzo łaskawi (ślepi?) i przejechali koło nas bez postoju na druki urzędowe.
Na deser była Żołądkowa miętowa, ale to w innym odcinku.
Polecamy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz